poniższy tekst to fragment dużo większej pracy, którą właśnie z mozołem tworzę. Przeważnie nocami :) Napiszcie czy chcecie, bym podrzucał kolejne fragmenty. Całość mam nadzieję skończyć w ciągu jakiegoś miesiąca a potem, no cóż... grono oddanych fanów, wywiady, wizyty w zakładach pracy i takie tam...
Co
siedzi w głowie?
Aby
nie było zbyt łatwo, na początku jeden fakt – ukończenie kursu
survivalowego, uzyskanie wiedzy technicznej potrzebnej do bytowania w
trudnych warunkach, nie gwarantuje sukcesu w szczęśliwym wyjściu
z ekstremalnej sytuacji. Znacie to pewnie z czasów szkolnych –
często ktoś, kto „obkuł na blachę” materiał na klasówkę,
wprawdzie coś tam mógł napisać ale nic z tego nie rozumiał i
kończyło się oceną negatywną. A lawirant ze zdolnością do
wrzucania na luz i umiejętnego wodolejstwa kończył z nagrodą na
koniec roku. Brzmi znajomo? To jest właśnie odpowiednie nastawienie
– psychologia survivalu.
Historia
wielokrotnie pokazała, że owszem – wiedza survivalowa i wyuczone
umiejętności są ważne ale najważniejsza jest CHĘĆ
PRZETRWANIA.
To właśnie Twoje nastawienie psychiczne do sytuacji w jakiej się
znalazłeś będzie miało decydujący wpływ na to, czy wszystko
skończy się dobrze, czy jednak kij wsadzony w gówno, pozostanie w
nim na wieki.
Człowiek,
który znalazł się w sytuacji dla niego niecodziennej, ekstremalnej
zawsze podlega działaniu stresu. Czy jest to harcerz na swojej
pierwszej nocnej warcie w czasie obozu, czy żołnierz za liniami
wroga – zawsze może być pewien, że Stary
Kumpel
Stres
(SKS)
go odwiedzi.
A
co to jest stres? Kim jest SKS?
Przede
wszystkim to nie jest choroba, którą można wyleczyć, czy zupełnie
wyeliminować. To po prostu coś, z czym spotkamy się zawsze gdy
rzeczywistość zacznie nas zaskakiwać, albo jak to stwierdził
kiedyś mój dowódca, gdy sytuacja wali Cię z buta w ryj. Wtedy
właśnie SKS
dopada nas i zmienia nasze fizyczne, emocjonalne czy umysłowe
postrzeganie otaczającej nas rzeczywistości.
Pamiętaj!
SKS
jest Twoim dobrym (tak! tak!) kumplem. Potrzebujemy stresu,
potrzebujemy stresujących doświadczeń gdyż kształtują one
charakter, uczą działania pod presją i pozwalają wydobyć z nas
to co najlepsze. Oczywiście zbyt dużo czegokolwiek, to też
niedobrze. Zbyt długie przebywanie czy działanie w warunkach
stresogennych spowoduje w końcu przeładowanie, przemęczenie
człowieka i cała siła, wyszkolenie, jasno nakreślone cele
działania czy wreszcie WOLA PRZETRWANIA pójdą w pi... Rozsypią
się jak domek z kart.
Jeśli
SKS
zdobędzie nad Tobą władzę, będzie to oznaczało, że już
przegrałeś. Musisz nauczyć się panować nad nim i nie pozwalać
mu zapanować nad Tobą. Dlatego uważam, że stresujące sytuacje
raz na jakiś czas są OK. Pomagają okiełznać stres i przyzwyczaić
się do niego.
Zaproś raz na jakiś czas teściową na niedzielny obiad i trening
działania w warunkach stresogennych masz z głowy :)
Trzeba
pamiętać, że to co dla jednego jest czynnikiem stresującym, dla
innego może być czymś pozytywnym a nawet czymś pożądanym.
Dobrym przykładem takiej sytuacji jest izolacja od innych,
samotność. Są ludzie, którzy lubią działać w jakiejś
strukturze, w grupie. Żołnierze szkolą się z reguły w działaniu
wspólnym, w byciu częścią grupy. W sytuacjach ekstremalnych
obecność kumpli, może stwarzać poczucie bezpieczeństwa. Ale są
również ludzie, którzy radzą sobie równie doskonale w
samotności. Może to wiązać się z tym, że mają pełne zaufanie
do własnych umiejętności i nie muszą rozpraszać się pomagając
innym. Wiedząc, że mogą liczyć tylko na siebie, biorą się w
garść i realizują plan. Plan przetrwania.
Czynniki
karmiące SKS, z którymi możemy się zetknąć podczas
ekstremalnych sytuacji w dziczy (lub za liniami przeciwnika)
kontuzja,
choroba
ciężkie
warunki bytowania (np. niekorzystne warunki pogodowe, obszar klęsk
żywiołowych, niebezpieczne zwierzęta czy w końcu wrogość ze
strony tubylców)
odosobnienie
poczucie
niepewności, braku kontroli nad własnym życiem
zmęczenie,
brak snu
głód
i pragnienie
Widzicie?
Ta lista tak strasznie nie wygląda, prawda? Nie jest to nic z czym
byście sobie nie poradzili. Musicie zawsze w siebie wierzyć,
zacisnąć zęby, wytrzeć smarki i wziąć się do roboty, bo im
szybciej zorganizujecie sobie najważniejsze rzeczy ułatwiające
przetrwanie, tym szybciej znajdziecie spokój.